Piłkarz z doświadczeniem na wielu pozycjach, w oficjalnych meczach grający głównie jako napastnik. Strzela gole dla takich zespołów jak Społeczności.pl, Szafa.pl, Fotka.pl i Finansowo.pl, a hobbistycznie jeszcze dla paru innych. Podobno gra ostro, ale na koncie ma niewiele czerwonych kartek. Przekroczył już 30-tkę, więc już nie biega tyle co kiedyś, ale za to wie, gdzie się ustawić, więc nadal zdarza mu się trafić do bramki /ostatnio z zespołem Bao.pl/. Mieszka w Warszawie na Starej Pradze i jest bossem tamtejszego gangu tzw. „Startupowców" napadającego na nisze i źle zabezpieczone magazyny z pieniędzmi. Kocha Joss Stone, lubi Saaby, szanuje Fedora Emelianenko.
Otwieram jedno oko i zerkam na notyfikacje w iPhone. Jeśli są - wpadłem, jeśli nie - udaje mi sie opanować pokusę odblokowania telefonu. Staram się nie otwierać rano komputera - robię to dopiero kiedy dotrę do pracy /całe 100 metrów/. Ostatnio testuję też poranne czytanie zaległości z Pocketa na iPadzie - przywołuje to u mnie myśl o tym ile rzeczy muszę zrobić aby nie zostać w tyle i jako taka działa na mnie motywująco ;).
* MacBook Pro 15 cali z i5 i ostatnią matową matrycą 1680x1050, 8GB RAMu i SSD /dawno temu, jeszcze w czasach gdzie takie dyski kosztowały pół macbooka, trafił mi się jeden w spadku po serwerze i od tego czasu jestem ich wiernym fanem. jakiś rok temu dla zwiększenia produktywności pracy zamontowałem je każdemu w biurze/. Do muzyki B&W MM-1 w domu i B&W P5 + Arcam rPAC w biurze /karty dzwiękowe i głośniki w laptopach średnio nadają się do czegokolwiek poza Skype/.
* dwa iPady po 64GB, bez sieci komórkowej /od 3 miesięcy nie mogę się zdecydować który jest lepszy/ - używam dużego z retiną do czytania PDF-ów i gazet, a małego do Pocketa, oglądania seriali /streaming z NASa Synology/ i całej reszty. Wyczekuje października kiedy to iPad 5 zlikwiduje moje rozterki.
* iPhone 4s z pancerną obudową Vapor Pro Black Ops /dzięki której nie wymieniam szybki co kwartał/.
* kubek KeepCup ;)
Wstaję ok 9-10 co jest znacznym postępem względem budzenia się ok. 11-tej jeszcze rok temu. Krzątam się po mieszkaniu i ok. 11-tej jestem w pracy. Kawa jako poranny rutuał i zabieram się do pracy: „maile” i spotkania - zwykle naprzemiennie, choć zdarza mi się to konsolidować tj. cały dzień spotkania i cały dzień zwykłej pracy przy kompie.
Kawy piję raczej dużo choć działa chyba na na zasadzie placebo, więc przerzucam się stopniowo na herbatę /której mam 40-50 rodzajów więc szybko mi się nie znudzi/.
Dużo śpię.
Staaaaary, czego ja nie testowałem... ewernołty, tingsy, bejskampy, omnifokusy, asany itd. Ostateczny wniosek jest jednak taki, że wszystko jest do dupy do momentu kiedy nie zaczniesz po prostu ROBIĆ. Dlatego po wielu eksperymentach doszedłem do wniosku, że lepiej skupić się na tak prostym narzędziu, które samo w sobie nie będzie próbować „wspomagać” procesu zapieprzania - po prostu nie będzie rozpraszać. Tak jak 12 lat temu kiedy miałem na pulpicie plik ragni.txt i edytowałem go programem Notatnik++. Jedna linia to jedno zadanie. Kreski do wypunktowań, poziome linie do oddzielania projektów. Ctrl + S jako operacja tak naturalna jak oddychanie. Teraz czasy się nieco zmieniły, ale zasady pozostały te same - kilka plików tekstowych na Dropboxie obsługiwane przez PlainText na iPhone i Notational Velocity na maku. Po prostu działa. To oczywiście tylko w relacji ”mózg Rafała -> praca Rafała”, bo do pracy z innymi ludzmi używam Google Docsów. Najbardziej elastyczne narzędzie ever. Robisz zwykły dokument wordowski, zmieniasz rozmiar na B4 i wpisujesz tam ustalenia z zespołami /choć w moim przypadku to bardziej jedna osoba odpowiadająca za projekt i jego realizację przez zespół/. Rozmawiam zwykle przez Skype i nagrywam rozmowy przez Audio Hijack Pro /nagranie leci potem na Dropboxa/ - na bieżąco wpisujemy w bulletach wszystkie bieżące tematy, omawiamy realizację tych z poprzedniego spotkania itd. Dokument rośnie w górę - podsumowania ostatniego spotkania zawsze na wierzchu. Pomiędzy spotkaniami notyfikujemy się poprzez komentarze o jakiś ważnych zmianach w docs-ie. Do tego na co dzień Google Talk /przez Adium/, Calendar do rezerwowania czasu i iMessage /większość „smsów” dostaje już w ten sposób/.
Ostatnie i chyba najbardziej intensywne używane narzędzie to oczywiście Gmail - wersja płatna we własnej domenie agnieszczak.com, gdzie skonsolidowałem wszystkie swoje skrzynki /których się namnożyło przez lata/. W sumie mam tam już 22GB poczty czyli wszystkie maile jakie kiedykolwiek wysłałem od 2000 roku /uruchamiasz swojego The Bat!-a/Outlook-a/whatever, konfigurujesz IMAP-a Gmaila i kopiujesz na niego wiadomości z innych skrzynek - voila! ;)/
Codziennie używam: Facebook, Chrome, PlainText, Dropbox, Pocket, Shazam, Google Maps, n-Stream i Prismatic.
Często używam: 1password, Viber, Facebook Pages, Sleep Cycle, SkyCash /bileciki ZTM/, JakDojade, iTaxi i TuneIn Radio.
Prawie nie używam: całej reszty z ponad stu zainstalowanych.
Techmeme w Chrome na kompie. Linki złapane z fejsa i od znajomych już na tablecie przez Pocketa.
Do tego mam kilkanaście kafelków w Flipboardzie: zgrupowane tematycznie rss-y z Google Readera i parę pojedyńczych feedów /za rss Pudelka zapłacę jak za Daring Fireballa! ;)/
Codziennie czytam ciekawe artykuły. Najchętniej podałbym publiczny link do mojego konta na Instapaper, gdzie mam kilkaset arcyciekawych tekstów, których pewnie nigdy nie zdążę przeczytać, ale chyba nie ma takiej opcji :).
Profil psychologiczny własnej osoby. Poznanie siebie na wylot, skupienie się na przewagach, zabezpieczenie słabych stron. Dowiedzenie się jaki tak właściwie jest nasz game plan.
„What’s most important is doing. Talking and conferences make up a maximum of 5% of doing business.”
Miałem jakieś 14 lat i roznosiłem ulotki na giełdzie samochodowej. Zarobione pieniądze wydałem na wynagrodzenia kolegów, którzy roznosili je w następnym tygodniu. I w kolejnych.
Nigdy nie wziąłem nawet złotówki od wszelakiej maści inwestorów.
Największe przede mną - podobno każdy kto coś robi je zalicza, choć liczę na to, że może być inaczej. Narazie udaje mi się unikać jakichś spektakularnych wpadek, które odbijałyby się kacem po dziś dzień.
Staram się być samodzielny w myśleniu i robieniu, nie inspirować się w tym kimkolwiek. Ba, kwestionuję często autorytety i zadaję sobie pytania typu „czy aby na pewno jest tak jak widać?” lub „czy to jedyny sposób aby to zrobić?”. Wyjątek stanowił chyba tylko Steve Jobs, który udowodnił, że w biznesie da się osiągnąć dosłownie wszystko. Przez chwilę chciałem nawet na dole każdej swojej strony wrzucić motto ”Stay hungry, Stay foolish.”, ale potem uznałem, że to zakrawa na fanbojstwo ;). Zakończę więc wymyślonym na poczekaniu coelhizmem - khmmm.... Inspiruje mnie życie... ;)))
Startup School Setup to zbiór wywiadów z przedsiębiorcami, ludźmi związanymi z branżą startupową na temat tego, jak wygląda ich dzień w pracy, z czego korzystają i co polecają na dobry początek.